Rozmowa z Marine Vacth, aktorką Françoisa Ozona

20/07/17
Podwójny kochanek, reż. François Ozon
Uczestnicy i goście 6. edycji Sunday in the Country pod Wrocławiem Hong Sang-soo x 4 na 17. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty

Marine Vacth, gwiazda Podwójnego kochanka, opowiada o współpracy z Françoisem Ozonem.

Jak po raz kolejny pracowało się z Françoisem Ozonem?

Po "Młodej i pięknej" zarówno François, jak i ja pracowaliśmy nad innymi filmami. W międzyczasie urodziłam też dziecko. Pomysł, by wspólnie zrobić kolejny film, po tych wszystkich doświadczeniach, był bardzo ekscytujący. Biorąc pod uwagę charakter tego projektu, François musiał być pewny, że nie ma we mnie lęku, że jestem gotowa i chętna podjąć wyzwanie. I byłam. Miałam wspaniałe wspomnienia z naszej wspólnej pracy. Naprawdę podobało mi się na planie "Młodej i pięknej", a przy "Podwójnym kochanku" było jeszcze lepiej. Osiągnęliśmy kolejny poziom wzajemnego zrozumienia i zaufania.

Jak przygotowywałaś się do roli Chloé?

Zaczęłam od lektury scenariusza, potem przeczytałam książkę Joyce Carol Oates. Film jest dość swobodną adaptacją, więc książka stanowiła ciekawe uzupełnienie. Oates daje pełniejszy psychologiczny obraz bohaterki, opisuje jej pragnienia wobec dwóch mężczyzn, co pozwoliło mi stworzyć mój własny pomysł na Chloé.

Co było najtrudniejsze w tej roli?

Podobało mi się, że to bardzo złożona postać, podatna na rozmaite interpretacje i zmuszająca mnie do odkrycia w sobie zupełnie nowych rejestrów. Chloé jest pełna sprzeczności. Jej historia i jej dwoistość były pociągające, podobnie jak jej delikatność, wrażliwość sprawiają, że kibicujemy jej na drodze do poznania prawdy.

Chloé ma w sobie dwoistość, ale nie jest dwulicowa.

To prawda. Jej zachowania nie są jasne, ale jest zawsze transparentna. Chloé jest kobietą uczciwą, jest sobą w każdych okolicznościach.

Czy starałaś się dowiedzieć jak najwięcej o fenomenie bliźniąt?

Nie. Wolałam się skupić na Chloé, jej poszukiwaniu siebie i jej tajemniczej chorobie. Encyklopedyczna wiedza nie jest tym, co prowadzi Chloé do prawdy. Ona musi doświadczyć dwoistości Paula i Louisa, by w końcu odkryć, co dzieje się z jej brzuchem. Gromadzenie wiedzy nie pomogłoby mi, wręcz przeciwnie. Przeszkodziłoby mi być na tym samym poziomie, co bohaterka. Lubię wchodzić w rolę intuicyjnie. François powiedział mi na przykład o "Nierozłącznych", ale wolałam ich nie oglądać. Wiedziałam, że historia w filmie Cronenberga jest podobna i nie chciałam, żeby w jakikolwiek sposób na mnie wpłynęła.

Kiedy Louis mówi Chloé, że powinna eksperymentować z Paulem, zgadzamy się z nim...

Tak, i to jest ten moment w filmie, w którym Chloé zdobywa przewagę nad Louisem. Teraz to ona zadaje pytania. Dynamika ich relacji staje na głowie, bohaterka odzyskuje kontrolę. Nie jest już przytłoczona i zdana na jego łaskę. Jest aktywna i zdeterminowana.

Zmianę w twojej bohaterce obserwujemy dzięki konkretnym detalom: nowa fryzura i ubrania, inny sposób manifestowania swojej kobiecości…

Albo przez brak kobiecości. Kobiecość Chloé zmienia się stopniowo. Podobał nam się pomysł, żeby miała krótkie włosy i chłopięcą fryzurę, wspólnie z Pascaline Chavanne, która zajmowała się kostiumami, chciałyśmy żeby Chloé ubierała się na początku zwyczajnie, żeby się nie wyróżniała.

Jak opisałabyś sposób, w jaki François pracuje z aktorami?

François nie należy do reżyserów, którzy dużo mówią na planie. Ma dokładną wizję tego, co chce osiągnąć, ale zostawia wiele swobody. Jest zawsze za kamerą, jakby przez nią chciał wejść na scenę między aktorów. Intensywnie czujemy jego obecność, jest tam fizycznie bez żadnych filtrów.

A jak pracowało się z Jérémiem?

Już od pierwszych zdjęć próbnych czułam się przy nim swobodnie. Widać było, że ma dość odwagi, żeby wejść w te role i czerpać z tego przyjemność. To było o tyle ważne, że wcielenie się w te postaci wymagało pozbycia się hamulców, odrzucenia siebie, zaufania sobie nawzajem i zanurzenia się w świat François. Jérémie jest świetnym partnerem na planie. Jest uważny, pomocny i troskliwy. Czułam się bezpiecznie. Bardzo się zbliżyliśmy i pomimo tematu filmu dużo się śmialiśmy.

Opowiedz nam o zdjęciach.

Najpierw nakręciliśmy wszystkie sceny z Paulem, potem wszystkie sceny z Louisem. Bardzo mi to pomogło w tworzeniu postaci Chloé i jej relacji z każdym z mężczyzn. Równie ważne było nakręcenie sesji terapeutycznych z Paulem w pierwszych dniach zdjęć. To był fundament, na którym mogłam zbudować ciągłość postaci, pomimo chaosu jaki panuje w jej życiu.

Wolałaś sceny z Paulem czy Louisem?

Z nimi oboma! Przy każdym z nich Chloé zachowywała się trochę inaczej. Z Paulem była grzeczna i wycofana. Z Louisem bardziej wyzywająca i prowokacyjna, nawet jeśli pozwalała mu dominować. Paul i Louis są jak czarne i białe: jeden jest miły i opiekuńczy, drugi wredny i konfliktowy. Jednocześnie Paul jest bardziej skomplikowany niż Louis. Podczas zdjęć Jérémie i François dodali postaci Paula więcej odcieni, których nie było w scenariuszu. Na etapie montażu zostało to jeszcze wzmocnione i Paula trudno jednoznacznie odczytać.

Sceny z Louisem bliższe są fantazjom. Czy grałaś je inaczej?

Nie, wszystkie grałam tak samo. Chciałam zbliżyć się do prawdy o Chloé i zachowywać realistycznie w każdej sytuacji, mając oczywiście na uwadze jej skomplikowaną osobowość.


czytaj także
Top 10 Złota Dziesiątka Ewy Szabłowskiej 21/07/17
Program Rozpoczęła się sprzedaż biletów na 17. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty 19/07/17
Top 10 Złota Dziesiątka Marcina Pieńkowskiego 19/07/17
Top 10 Złota Dziesiątka Małgorzaty Sadowskiej 18/07/17